Wreszcie nadszedł czas, bym ze szczerą radością w sercu mogła rzec, że tak!, skończyłam tę cegłę. Nie udawajmy bowiem, że „Droga Królów” Brandona Sandersona to lekkie czytadełko, którym można delektować się, jadąc w zatłoczonym busie, jedną ręką trzymając się poręczy, a drugą przekładając raz za razem kolejne stronice powieści. Nie, nie. „Droga Królów” to prawdziwe opasłe tomiszcze, którym na upartego można by komuś wyrządzić krzywdę. Do tego tyciutki druczek i masa neologizmów, skomplikowana akcja, której trzeba poświęcić sporo uwagi. Tej książki nie czyta się szybko i byle jak. Ta historia zasługuje wręcz na należyte zainteresowanie i pełne skupienie. Wierzcie lub nie, ale po przebrnięciu przez początkowe rozdziały wprowadzające, nie zauważycie,…