pustynna-włócznia-peter-v-brett-recenzja-wordye
Książki,  Recenzje

„Pustynna Włócznia” – Peter V.Brett – recenzja

Długi czas zastanawiałam się, czy warto pisać recenzje tak, by każda z nich opowiadała o osobnej księdze danego tomu. Doszłam jednak do wniosku, że mijałoby się to z celem i bezsensu oceniać pół powieści. Polskie wydania bowiem są podzielone na dwie części. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Może dla wygody czytania, a może dla pieniędzy – kto tam wie. Dla mnie jednak te dwie książki będące tak naprawdę jedną częścią należy oceniać wspólnie i tak też właśnie robię. „Pustynna Włócznia” Petera V.Bretta będzie przeze mnie recenzowana zatem tak jak recenzja „Malowanego Człowieka”.

Jeśli ktoś z was nie czytał tomu pierwszego, którym jest „Malowany Człowiek”, odradzam czytanie tego tekstu. Mogą się bowiem pojawić spojlery z pierwszego tomu. Dlatego jeśli go nie znasz, a chciałbyś poznać, lecz nie jesteś pewien, czy to coś dla ciebie, to zapraszam cię na moją skromną recenzję „Malowanego Człowieka”. A tymczasem zapraszam na krótką paplaninę o „Pustynnej Włóczni”.

„Pustynna Włócznia” – czyli wkraczamy w pustynne klimaty

„Pustynna Włócznia” będąca kontynuacją „Malowanego Człowieka” przenosi czytelnika w zupełnie inne klimaty. Nie trudno jest odgadnąć, gdzie historia będzie się odgrywała. Ten, kto pamięta drugą część pierwszego tomu, wie, że Arlen wielokrotnie podczas podróży jako Posłaniec, kroki swe kierował również ku pustynnym terenom. Żyjący tam ludzie jednak są zupełnie inni niż mieszkańcy Zielonych Krain. Krasjanie  to lud kulturowo nieco przypominający kulturę arabską. W przeciwieństwie do ludności z Północy to zaprawieni w boju wojownicy, nielękający się Otchłańców. Mury otaczające Pustynną Włócznię ufortyfikowano na kształt labiryntu, w którym to dzielni Sharum bronią miasta.

Struktury społeczne Krasjan są mocno przez nich respektowane i wiedzione prawem Everama, w którego wiara niekiedy przypomina przesadni fanatyzm. Ludnością rządzą dama wraz z Andrahem na czele. Kapłani swą pozycją ustępują jedynie dama’ting, kobietom, można by rzec – uzdrowicielkom – które za pomocą magicznych kamieni alagai hora są w stanie przepowiadać przyszłość. Nie zawsze ta przyszłość jest jasna, wiele zależy od interpretacji runów wyrytych na kościach hora. Magiczny precedens jednak sprawia, że dama’ting są traktowane z wielkim szacunkiem i wzbudzają poniekąd strach, nawet wśród dama.

Kolejną kastą są wojownicy Sharum pod wodzą Sharum’Ka, którzy każdej nocy walczą w alagai’sharak. Tradycja ta jednak choć pochłania za sobą wiele Otchłańców, niestety istnień ludzi pochłania jeszcze więcej. Krasja niegdyś liczyła wiele setek tysięcy mieszkańców. Obecnie jednak jest ich ledwie garstka.

Ostatnią grupą są pogardzani przez wszytkich khaffit – mężczyźni, którzy nie przeszli pomyślnie swej drogi w Hannu Pash, tym samym stając się tchórzami i popychadłami.

Prawo w Krasji jest okrutne. Za jakiekolwiek przewinienie można zostać surowo ukaranym. Najważniejsi są mężczyźni, którzy biorą sobie wiele żon, by te rodziły im potomków. Kobiety Krasjanki nie mają prawa głosu, muszą być posłuszne mężom. Ponad szereg wybijają się jedynie dama’ting, które traktuje się zupełnie inaczej.

O fabule słów kilka

W kulturze Krasjan jest wiele ciekawych aspektów, choć niekiedy mrożących krew w żyłach. Poznawanie jednak zupełnie innej kultury daje satysfakcjonujący obraz intrygująco zapowiadającej się kontynuacji historii. Choć po zakończeniu pierwszego tomu, byłam bardzo ciekawa dalszych losów Arlena, Leeshy i Rojera, a dostałam zupełnie innych bohaterów – tak też w ostateczności nie byłam zawiedziona. Wiadomo, że z początku oczekiwałam czegoś innego. Zdziwiłam się, że autor postanowił wprowadzić w drugim tomie zupełnie nowych bohaterów. Skorzystał przy tym z zabiegu z „Malowanego Człowieka”, gdzie na samym początku książki poznajemy bohaterów od czasów, gdy byli dziećmi. Takim też sposobem coraz bliżej poznajemy Jardira, dawnego przyjaciela Arlena.

Ten kto pamięta ostatnie wydarzenia z tomu pierwszego, wie jak Arlen został okropnie potraktowany przez swego niegdysiejszego krasjańskiego kompana w walce w alagai’sharak. W tomie drugim obserwujemy dążenie Jardira do władzy absolutnej, co bywa niejednokrotnie opisane bardzo drastycznie. „Pustynna Włócznia” w głównej mierze skupia się na przedstawieniu Jardira, Krasjan, jego najbliższych ludzi, przy czym stara się wyjaśnić, jakie powody kierowały nim podczas zdobywania swej pozycji. Po dosyć nudnawej ludności Zielonych Krain, obraz nieustraszonych Sharum i cała ich struktura społeczna to ciekawa odskocznia. Pustynne klimaty nadały tej historii nieco innego wydźwięku, co jest jak najbardziej na plus.

Podsumowanie i ostateczna ocena

Początek „Pustynnej Włóczni” może z początku odstraszyć nieco przydługawym wstępem. Wydawać się może że tom pierwszy i drugi to dwa różne światy, które jedną z rzeczy łączących je są Otchłańce. Po części tak jest, bo społeczeństwo Krasjan kulturalnie ogromnie się różni od ludności Zielonych Krain. Po przebrnięciu przez początek jednak okazuje się, że historia Jardidra i ludzi pustyni jest równie zajmująca jak historia Arlena, Leeshy i Rojera.

Szczerze przyznam, że ten tom, jak i kolejny czytałam już jakiś czas temu. Z czasem większość faktów się nieco zaciera. W międzyczasie podczytywałam inne powieści, a w Cyklu Demonicznym utknęłam na przedostatniej części, czyli „Tron z Czaszek”. Jestem gdzieś tak w połowie i po jakimś czasie mam pewne spostrzeżenia. Trochę może i wątpliwości co do tego, czy Cykl Demoniczny rzeczywiście jest cyklem dobrym. Bo wydaje mi się, że chyba w pierwszej, jak i drugiej recenzji tych pierwszych dwóch tomów pokazałam, że mi się podoba. Z czasem jednak miałam obawy, czy aby źle tego wszystkiego nie zinterpterowałam.

Kiedy zatem skończę cały cykl, planuję napisać takie ogólne podsumowanie całej tej historii. Wypisać jej wszelkie plusy i minusy, które zaczęłam dostrzegać dopiero po czasie. Na chwilę obecną „Pustynna Włócznia” otrzymuje ode mnie siedem na dziesięć gwiazdek. Warsztat pisania jest nieco bogatszy niż w tomie pierwszym, a odmienny kulturowo lud dodatkowo wprowadził do książki powiem świeżości, inności. Mimo tam moich przemyśleń po czasie, podobało mi się, dobrze się przy tym tomie bawiłam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *