Motywacja w jednej chwili jest i zawzięcie pcha nas do działania. W drugiej chwili odchodzi, nie oglądając się za siebie, zostawiając nas samych bezsilnych i skołowanych. Z motywacją bywa różnie. Motywacja to dwulicowa przyjaciółka, która zrobi wszystko, byś działał, dążył do celu – by potem, w chwilach słabości, mogła Cię najzwyczajniej w świecie zostawić i wyśmiać Twoją bezradność. Nie da się z nią żyć w zgodzie. Zawsze rozpali Twój entuzjazm, by potem go ochoczo zgasić.
Lecz czy aby na pewno motywacja jest tak kluczowym elementem, bez którego dotarcie do tego, czego pragniesz, jest wręcz niemożliwe? Czy motywacja jest w stanie pozostać przy nas na dłużej? Jak zatem znaleźć motywacje i jak ją utrzymać? Co zrobić, by dojść do obranego sobie celu i częściej mówić „chce mi się” niż „nie chce mi się”?
Motywacja do nauki nowych rzeczy
Każdy z nas ma jakieś cele w swym życiu. Duża większość za taki cel obiera nauczenie się jakiejś konkretnej umiejętności. Może to być język obcy, kurs prawa jazdy czy nawet umiejętność precyzyjnego strzelania w głowę przeciwnikowi w Counter Strike’u. Cokolwiek, co sprawia, że nasza motywacja do nauki nowych rzeczy jest tak silna, że chce nam się coś robić. Chcemy dążyć do perfekcji w jakiejś dziedzinie przez nas sobie upatrzonej. Do czasu i na samym początku, a i owszem. Motywacja do nauki nowych rzeczy i zapał jest zawsze największy na samym początku drogi do perfekcji. Z czasem słabnie, a czasami gaśnie na dobre. A my przeważnie prawie zawsze zwalamy wszystko na motywacje.
Ile wymówek tyczy się właśnie „braku motywacji”? Setki, tysiące? Na pewno mnóstwo, a i w mym przypadku owa wymówka pojawia się nad wyraz często. Najłatwiej tak odpuścić, prawda? Motywacja do nauki nowych rzeczy wcale jednak nie musi być chwilowa, a może się utrzymywać przez długi czas, jak nie do samego końca. Co trzeba jednak zrobić? Lećmy dalej!
Uwierz w siebie! A motywacja sama przyjdzie
Chciałoby się umieć wszystko. Móc porozumieć się w obcych językach, pięknie rysować i zarabiać na tym, jeździć na nartach bez obawy, że zaraz wywinie się koziołka. Co najlepsze, można tego wszystkiego dokonać, potrzeba tylko czasu i…
WIARY W SIEBIE! Wiary w swoje możliwości. W to, że Ty też potrafisz.
Tyle osób się tego nauczyło, czemu Ty byś nie miał dokonać tego samego? Sądzisz, że oni urodzili się od razu z jakąś umiejętnością, która chcesz i Ty posiąść? Nie. Oni tak samo się uczyli, tak samo mieli chwile zwątpienia i brakowało im nieraz tej iskierki, która rozpaliłaby i Twój entuzjazm, który zgubiłeś po jakimś czasie.
Można sobie obrać jakiś cel, wyznaczyć ramy czasowe, że dokonasz tego w przeciągu dwóch, pięciu lat, albo w dwa miesiące. Można szukać inspiracji i motywować się sukcesami innych. Oczywiście, że można. Ale najważniejsze co trzeba zrobić, to uwierzyć w siebie i w swoje możliwości. Nie ograniczać się. Bo największym wrogiem własnych sukcesów jesteśmy my sami i nasze głupie myślenie, że nie damy rady.
Ostatnimi czasy miałam ciężki czas w swoim życiu. Zamknęłam się w swoich czterech ścianach, zapierając się że ja się już niczego nie nauczę, że brak mi cierpliwości i motywacji do działania. Zniechęcałam się po małych potknięciach bądź po ledwie zauważalnym progresie. Brakowało mi iskierki, która ciągle podsycałaby mój entuzjazm, który łapałam na początku nauki nowych rzeczy, które, swoją drogą, bardzo szybko porzucałam. Teraz może nie jest kolosalnie lepiej, ale ciut lepiej niż było, a to wszystko też za sprawą drugiej osoby, która mi w życiu mym towarzyszy. Posiadanie kogoś takiego to również coś, co sprawia, że odnajdujesz te bezlitosną motywacje. To osoba, która staje się Twoją motywacją – ale tą szczerą, prawdziwą. Motywacją, która Cię nie opuści, bo w ciebie wierzy. Tak samo Ty powinieneś wierzyć w siebie. Ja powoli zaczynam.
Motywacja a własne pragnienia
Czy Ty również miałeś tak, że jakaś osoba bardzo mocno cię zainspirowała swym działaniem, sukcesem, który osiągnęła i radością, którą tryskała po spełnieniu swego postanowienia? Pomyślałeś: świetnie, ja też chcę to robić! Będę ćwiczyć od jutra! Zacznę się uczyć chińskiego od jutra! Na pewno będę się zdrowo odżywiać! Od jutra!
I może nawet to jutro nadeszło. Poczucie motywacji nie opuszczało Cię przez jakiś czas, ale potem nagle… wszystko ucichło. Z jutra zrobiło się pojutrze. Pojutrze powiedziałeś sobie, że to nie miejsce i pora i przesunąłeś to na za tydzień. Za tydzień zapomniałeś nawet, że cokolwiek sobie postanowiłeś.
Nie wszystko to, co robią inni jest naszym pragnieniem. Możemy chcieć lepiej wyglądać, bo przecież na Instagramie ciągle jesteśmy atakowani szczupłymi, wysportowanymi sylwetkami. Ale może my wcale aż tak źle się w swym ciele nie czujemy? I nie chodzi tutaj o szukanie wymówek, by czegoś nie robić. Ale by robić coś, co rzeczywiście jest naszym osobistym pragnieniem. Nie pragnieniem sąsiadki, koleżanki czy rodziców. Ale naszym własnym. Wówczas znacznie łatwiej przychodzić nam będą kolejne kroki.
Wyznaczanie sobie realnych celów motywuje do działania
Wyznaczanie sobie celów, planowanie poszczególnych działań to jedna z najlepszych czynności, jakie możesz wykonać, by dojść do celu. Rozpisywanie sobie na czynniki pierwsze danego zagadnienia ułatwi Ci przemierzanie wyboistej drogi, która na pewno będzie wymagać od Ciebie sporej dawki samozaparcia i czasu. Jednakże podążanie za zaplanowanymi punkcikami jest znacznie przyjemniejsze i motywujące, kiedy kolejno odznaczamy na swej liście „rzeczy do zrobienia”, co udało nam się już wykonać.
Obieranie sobie realnych celów to również bardzo istotny aspekt, bez którego nie ruszysz dalej. Nie zakładaj z góry, że na nauczenie się jakiejś umiejętności musisz koniecznie poświęcić tyle i tyle godzin. To nierealne i zniechęcające. Nauka nie ma ram czasowych, nawet jeśli naczytałeś się w internecie, że by coś potrafić, musisz tyle i tyle czasu na to poświęcić.
Każdy z nas jest inny i inaczej przyswaja wiedzę. Nie ma co się spieszyć, choć i zbytnia powolność w działaniu też nie jest wskazana. Trzeba się uczyć swoim tempem, ale pamiętać również, by realnie obierać sobie cele.
Dla przykładu dajmy naukę języka. Zakładasz, że dziennie nauczysz się 50 nowych słówek. I może i rzeczywiście uda Ci się to wykonać. Lecz pamiętaj, że w każdej nauce liczy się systematyczność. Czy codziennie zatem dasz radę nauczyć się kolejnych 50 słówek? Możesz być pewien, że może i kilka dni dasz radę, lecz po czasie się okaże, że jednak nic nie pamiętasz. Dlaczego? Dlatego, że nie wyznaczyłeś sobie realnego celu. Realny cel to nauka 5-10 słówek i powtarzanie ich nie raz, a kilkanaście razy, by utrwaliły się w głowie.
Czas na naukę – czyli jak go polubić
Każdy ma jakieś plany, marzenia, chce coś osiągnąć w życiu. Najchętniej chciałoby się naukę nowych rzeczy przeskoczyć i być już u szczytu zaplanowanego celu. Jest tyle rzeczy do poznania, do nauczenia, do spróbowania. Jak na to wszystko znaleźć czas? Czasu brakuje na zajęcia, które się lubi, jak choćby czytanie książek – jak więc znaleźć go na nauczenie się czegoś nowego?
Najważniejsze – to trzeba to polubić. Trzeba polubić czas, który przeznaczamy na zdobycie nowej umiejętności, a motywacja sama przyjdzie. Jeśli tego nie zrobimy, zapewne nigdy się niczego nie nauczymy. Wiecznie będziemy szukać wymówek, by tego nie robić. Na moim przykładzie mogłabym przytoczyć jedną umiejętność, którą posiąść bardzo bym chciała, ale mam wrażenie, że czym starsza się staję, tym trudniej mi ku niej dążyć i ją zdobyć. Chodzi mianowicie o naukę języka.
Moja motywacja i sposoby na naukę języka w przyjemny sposób
Kiedy jeszcze chodziłam do szkoły, kontakt z językiem angielskim miałam praktycznie na co dzień. Rozumiałam go, przyjemnie mi się go uczyło i z łatwością uczyłam się czy to nowych słówek, czy zasad gramatycznych. Kiedy jednak okres nauki się skończył, nie czułam potrzeby dalszej kontynuacji jej, bo przecież „Ja angielski znam”. Tak mi się bynajmniej wydawało. Czym mniej go jednak używałam, tym więcej zapominałam, aż doszłam do momentu, że niby nadal większość rozumiem, ale odezwać już bym się w życiu nie odezwała w tym języku.
I przychodzi ten czas, kiedy człowiek sobie uświadamia, że dobrze byłoby jakiś język znać na zaawansowanym poziomie. Pojawia się nagła motywacja, by to zrobić, ale jak tego jednak dokonać, jeśli przez tyle lat się nic w tym kierunku nie robiło i pozapominało się większość tego, czego się niegdyś uczyło? Mając tak niewiele czasu, nie mogłam rozplanować sobie tego wszystkiego, by się uczyć, ale nie męczyć. Tak, męczyłam się, bo miałam wrażenie, że wszystko tak szybko ucieka, ja się uczę, ale uczę w sposób nudny i wolałabym robić coś przyjemniejszego.
Aż w końcu pomyślałam sobie: co byś chciała robić w tym czasie, kiedy się uczysz. Czytać książki, grać w gry, oglądać seriale? Hmm, to może zrobię to, ale po angielsku! Książek jeszcze nie czytam, ale każdego dnia próbuję przeczytać od jednego minimum do kilku nie za długich artykułów po angielsku. Można również obejrzeć jakiś filmik na youtubie właśnie w tym języku, i zacząć grać w gry również w tym języku (chociaż to ostatnie mi idzie najgorzej, bo uważam, że polski dubbing w większości grach jest naprawdę świetny i żal mi go zmieniać na angielski – choć być może przeniosę się na anglojęzycznego Westa w League of Legends, na to przystanę :D).
Motywacja ze względu na korzyści, przyszłość i nagrody
Nie ukrywajmy i nie udawajmy, że nie lubimy dostawać nagród. Każdy z nas ucieszyłby się z nowego telefonu, książki, gry komputerowej, nowego kosmetyku, czy… (uzupełnij sam). To normalne i zupełnie zrozumiałe. A teraz pomyślmy sobie, jakie korzyści płynęłyby z tego wszystkiego, co sobie tak ciągle planujemy i do czego wiecznie dążymy. Piękne ciało, pieniądze, miłość, fascynująca kariera, niesamowite podróże, w których możemy żywo uczestniczyć, gdyż porozumiewamy się z mieszkańcami danego obszaru w ich własnym języku?
Brzmi rewelacyjnie, prawda? Warto zawsze wypisywać sobie korzyści, jakie płyną z nauczenia się jakiejś umiejętności. Będzie nas to pchało tym bardziej do działania, jeśli pomyślimy o przyszłości, jaką mieć możemy z marzeniami, które mamy i które nie są wiecznie odwlekane. A realizowane i nagradzane. Czymkolwiek. Tym, co tak naprawdę cieszy nas samych najbardziej.