Wreszcie nadszedł czas, bym ze szczerą radością w sercu mogła rzec, że tak!, skończyłam tę cegłę. Nie udawajmy bowiem, że „Droga Królów” Brandona Sandersona to lekkie czytadełko, którym można delektować się, jadąc w zatłoczonym busie, jedną ręką trzymając się poręczy, a drugą przekładając raz za razem kolejne stronice powieści. Nie, nie. „Droga Królów” to prawdziwe opasłe tomiszcze, którym na upartego można by komuś wyrządzić krzywdę. Do tego tyciutki druczek i masa neologizmów, skomplikowana akcja, której trzeba poświęcić sporo uwagi. Tej książki nie czyta się szybko i byle jak. Ta historia zasługuje wręcz na należyte zainteresowanie i pełne skupienie. Wierzcie lub nie, ale po przebrnięciu przez początkowe rozdziały wprowadzające, nie zauważycie, kiedy Was pochłonęło bez reszty.
„Droga Królów” – o fabule słów kilka
Na pewno znacie książki czy też serie, które w Internetach osiągają wręcz status kultowy. Wiele jest powieści, o których mówi się, że są obowiązkowe dla fanów danego gatunku. Taką też opinię słyszałam o „Archiwum Burzowego Światła” Brandona Sandersona, czyli cyklu, którego „Droga Królów” jest początkiem. Nie było innej opcji, musiałam na własnej skórze przekonać się, czy to opasłe tomiszcze rzeczywiście jest tak genialne.
Pewnego wieczoru zatem zaczęłam swą przygodę z powieścią Brandona Sandersona. I jak na dobrą, szanowaną fantastykę przystało, tak i „Droga Królów” akcję swą rozpoczyna w wymyślonej na potrzeby historii świecie zwanym Rosharem. Świat ten dzielony na królestwa o różnorakich zwyczajach, zamieszkiwany jest przez wszelkiej maści ludzi o typowych i nietypowych cechach wyglądu, plemiona Parshmenów będących służącymi/niewolnikami ludzi, i ich tajemniczych krewnych Parshendich, między którymi właściwie toczy się wojna rozgrywająca się na kartach powieści. Spór między rasą ludzką a Parshendimi rozpoczyna się z dniem zabójstwa króla Gavilara rządzącego Alethkarem. W dzień wielkiej uczty na cześć zawartego sojuszu tajemnicza postać ubrana w biel dokonuje morderstwa alethyjskiego władcy. Tym samym doprowadza do krwawej wojny, toczonej kolejno nieprzerywanie na przestrzeni sześciu lat od skrytobójczego aktu.
W historii ogromne znacznie przywiązuje się do Pancerzy i Mieczy Odprysków, należących dawien dawna do Świetlistych Rycerzy, niegdysiejszych protektorów ludzkości. Posiadanie w swych szeregach Odpryskowych, daje większe szanse na wygranie toczonych nieustannie bitew na Strzaskanych Równinach. Pancerz Odprysku jest w stanie bowiem z żołnierza noszącego go zrobić jednoosobową, piekielnie silną armię. Miecz Odprysku natomiast to klinga potrafiąca przecinać nawet kamień.
Między odmętami wojny a zręcznie prowadzonymi intrygami wyłaniają się kolejno postacie, których historie z zachwytem śledzimy wraz z kolejnymi szelestami papieru. Najmocniejszym atrybutem „Drogi Królów” są właśnie bohaterowie. I nieprzewidywalne, niekiedy zatrważające sytuacje ich spotykające, po których kształtuje się w naszych głowach ich obraz. Poznanie ich charakterów odbywa się stopniowo, niekiedy spowalniając akcję, innym razem ją nieco ożywiając. Lecz gdy dochodzi do ostatecznego starcia, do punktu kulminacyjnego, książkę aż do końca czyta się z zapartym tchem.
Bohaterowie, czyli najmocniejszy punkt historii Rosharu
Dalinar Kholin, brat zamordowanego Gavilara, arcyksiążę Alethkaru nie przypomina innych arcyksiążąt toczących wojnę na Strzaskanych Równinach, dla których własny zysk i rywalizacja jest ważniejsza niż prawdziwy powód, dla którego Aletkhar wysłał armię na wojnę. Dalinar, człowiek niebywale honorowy, kierujący się kodeksem rycerskim, dąży do zaprzestania do niczego nieprowadzącej wojny. Dostrzega niepokój i zbliżające się, niewytłumaczalne niebezpieczeństwo. Nie wie do końca, czym ono jest, lecz wizje, których Dalinar doświadcza podczas arcyburz (będących równie ważnym elementem świata), doprowadzają jego reputacje do upadku. Niezadowoleni arcyksiążeta nie popierają stanowiska Dalinara, coraz śmielej debatując o szaleństwie Kholina. A szalony arcyksiążę oznacza zagrożenie, na które Aletkhar nie może sobie pozwolić. Tym samym między obozami dochodzi do coraz większego napięcia.
Kolejną postacią jest Kaladin, syn chirurga, który przez fatalne zbiegi okoliczności uczestniczy w najokrutniejszej wojnie wszech czasów. Historię Kaladina poznajemy chyba najgłębiej. Retrospekcje świetnie nakreślają nam jego postać, dostrzegamy i rozumiemy jego wybory, i współczujemy mu z całego serca. Kaladin to taki bohater, którego nie sposób nie polubić. Jego losy zaskakują i przez niego miałam ochotę już zaraz po skończonej lekturze sięgnąć po kolejny wielki tom. Ale powiedziałam sobie, że trzeba mi ochłonąć, przemyśleć parę rzeczy i z trzeźwym umysłem zasmakować kolejnej dawki świetnej fantastyki.
Nieco słabiej poznajemy Adolina, syna Dalinara oraz Shallan, dziewczynę, która zmuszona jest do kradzieży fabrialu pewnej uczonej – Jasnah Kholin – siostrzenicy wspomnianego wcześniej Dalinara Kholina. Fabriale to takie magiczne kamienie, za pomocą których można stworzyć różne dobra, na przykład ze skały stworzyć ziarno. Nie trzeba chyba tłumaczyć, jak cenne są to kamienie i jak nieliczni mogą i potrafią się nimi posługiwać.
Podsumowanie i ostateczna ocena
Oczywiście w powieści jest mnóstwo innych, pobocznych postaci, ale by wymienić ich wszystkich, to można by napisać post wielkością przypominającą „Drogę Królów”. Jednego jednak można być pewnym – w tej historii nie ma postaci zbędnych. Każdy z bohaterów jest w jakiś sposób charakterystyczny. Ma swoje charakterystyczne cechy, swój własny sposób mówienia, własne poczucie humoru (wbrew pozorom to możliwe, mimo okropnej atmosfery wojennej). I kiedy już pozna się tych bohaterów, to przeżywanie z nimi tej historii jest naprawdę autentyczne. Z nimi się płacze, złości, śmieje, z nimi się zastanawia, cierpi i marzy. Niektórym się kibicuje, innym życzy śmierci. Ale każdy z nich jest wiarygodny, mimo że to powieść fantastyczna, to realizm tych postaci jest świetnie wyważony.
„Droga Królów” być może wolno się rozwija, ale to wszystko ma swój cel. Najpierw poznajemy z kim mamy do czynienia, by potem móc utonąć w tej powieści na dobre. To kawał porządnej fantastyki, wciągającej, niepokojącej i zaskakującej, do której aż chce się wracać. Dopracowani charakterni bohaterowie, intrygujący świat pełen dziwności, arcyburze, Świetliści Rycerze, Pancerze i Miecze Odprysków, krwawa wojna, niepokojące zbliżające się niebezpieczeństwo – to wszystko i wiele więcej oferuje nam „Droga Królów”. To powieść prawie kompletna. Polecam tę historię z całego serca! Dałam jej dziewięć na dziesięć gwiazdek, ale to bardzo mocna dziewiątka. Do dziesiątki brakło niewiele, było parę fragmentów moim zdaniem niepotrzebnie przegadanych. Ale one nie znaczą praktycznie nic, skoro cała reszta jest tak fenomenalną treścią.